czwartek, 11 października 2012

miałam sen

przeprowadziliśmy się do innego mieszkania,
bo nasze trzeba było odświeżyć,
my ale nie-my byliśmy całkiem inni
mieszkanie na parterze w bloku nad rzeką, takie, że z każdej strony był widok na wodę
opływała całe mieszkanie, szum było słychać
zdjęcia chciałam robić, taki piękny widok,
słoneczny, ale mały pokój dla Wawrzyna, z dużym balkonem,
ciemniejszy, ale większy Wiki,
duże było to mieszkanie,
ale, żeby tam zamieszkać trzeba było je wyremontować
przeskok
idę z puszką białej farby, bo jedno z okien było pomalowane na niebiesko-zielono
wymagało przemalowania
spotykam po drodze starego mężczyznę, który siedzi na ławce
i zagaduje mnie, opowiada o tym mieszkaniu tak, że dostaję gęsiej skórki, że mieszkanie jest nawiedzone, przyspieszam
przeskok
mieszkanie, do którego się przeprowadziliśmy na czas remontu,
wyremontowaliśmy przepięknie, cudo,
zaczynają się dziwy
z podłogi jak ze świec punktowo pojawia się ogień
kosze z kwiatami zmieniają miejsca,
czuć, że coś jest na rzeczy,
wzywamy znających się na wypędzaniu duchów,
we mnie pojawia się, że sama nie jestem na to gotowa, żeby "stawić temu czoła", przepędzić, wypedzić
okazuje się, że opętana jest córka - jest mała 3 letnie dziecko,
przeskok
fachowcy od nawiedzonych domów w kolorowych strojach, wychodzą - akcja zakończona fiaskiem,
przeskok
biegnę po dzieci,
woda zaczyna wylewać się spod drzwi,
magma koloru zielono - niebieskiego, gęsta i lepka
brodzę w niej,
jednego kota zostawiam, oklejony i zdychający, drugiego zabieram idę dalej po syna,
zabieram go sprzed telewizora,
wynoszę na zewnatrz,
wracam po córkę
zbliżam się do drzwi jej pokoju,
groza narasta, słychać głosy wewnątrz,
wchodzę
a w środku, na ścianie wyświetlają się obrazy,
czarnoskóry szaman/czarownik pokazuje córce (nie wiem co, swoje życie?)
dziecko odwraca się do mnie i patrzy na mnie jego oczami
stoję tak wpatrzona
wyrywa mnie ze snu, niepokój i dziwne takie
3.30
koniec spania

Brak komentarzy: