sobota, 30 czerwca 2012

wyjeżdżone w lesie:D

a do mnie dzisiaj przylazło, jak jeździłam po lesie
że preinkognicja ( i to jeszcze takie słowo nadpłnęło) to druga strona kreacji
(jak dwie strony medalu)
i rozmyślam, czy to jest możliwe?

sama

sama sobie
sama ze sobą
sama w sobie
z samym sobą

lubię tak
w morzu możliwości
jak w morzu miłości
pławić się nurzać, wynurzać
zanurzać


idę

dokupię szałwię ognistoczerwoną
co u babci rosła
teraz u mnie w ogrodzie czerwienią rozgrzewa serce
i turki - aksamitki - śmierdziele
których zapach lubię
dosadzę, bo kilku mi zabrakło
pomarańczem rozświetlą chmurne
lawendę koloru ulubionego

boso pójdę w las
po deszczu wąchać będę
jak pachnie życie
patrzeć
na jego przejawy
w chwilowym zachwycie
roztopię się

czytać będę
życie smakować
każdą chwilę
celebrować

to idę

piątek, 29 czerwca 2012

po prostu

jest mi tak cudnie, że nie ma co pisać

gęstość

powietrze ma gęstość
wyczuwalną
poruszając się naruszam jednolitość
czuję jak mnie opływa
jak wdzieram się
mimo, że jest miękkie

nurzam się w nim
 w naturze
w dźwiękach, kolorach
żywiołach

środa, 27 czerwca 2012

żywa istota


w niej rozpuścić
się mogą
okowy, łańcuchy
pęta i więzy
kajdany
cokolwiek to jest
i z kiedykolwiek
w prawdzie
w miłosci
i w żywej istocie

boleć może

pragnienie


pragnę
rozerwać
więzy
nadgarstki do krwi otarte
łańcuchy w ciało wrośnięte
mną są

jestem więźniem
swoich przekonań i ograniczeń
pragnę wolności
tchu brakuje
na oddech
na życie

wtorek, 26 czerwca 2012

proszę


nie trzymaj mnie
nie więź kochany
pozwól mi

potrzebuję rozprostować skrzydła
i ...
gotowa jestem od zawsze
pozwól mi

spokój

 w odmętach, w topieli, w otchłani zanurzona jestem
wzniosę się, wydostanę
byle spokój we mnie

przez chwilę

radość wypełniająca serce
kilka kropel szczęścia
balsam dla duszy
trwa to mgnienie
 chwile jak perły
sznur korali z nich zrobię
nosić bedę






poniedziałek, 25 czerwca 2012

obiecuję


obiecuję słuchać swojej intuicji,
obiecuję, obiecuję, obiecuję

czemu nie dowierzam sobie?

niedziela, 24 czerwca 2012

zapomniałam

zapomniałam
jakie jest moje imię
znajomość jego jest mi potrzebna
jak klucz
który otworzy
zamknięte

kochany


spójrz na mnie
patrzysz
nie widzisz
nie czujesz
nie wiesz  jak to jest kobieta
żebyś tylko chciał
pozwól mi
przez chwilę prowadzić
potem pójdę za tobą
wszędzie, gdzie wola twoja


otaczasz mnie mrokiem
szarpiesz słowem
ranisz dotykiem
boli mnie
tak bardzo
że przestaję czuć
odsuwam się
głęboko
i wkładam garnitur
wyuczonych zachowań
przestaję czuć
żeby żyć

w życie

coś bym jeszcze napisała, ale nic mi nie przychodzi do głowy
chyba sama już pójdę
do weta
na obiad proszony
na rowery
do Gosi
w życie

tak lubię
siedzieć na werandzie
zdania kształtować
lepić
formować
słuchać
jednocześnie
czuć
patrzeć
doświadczać

niedzielno - obiadowy

zamierzam wprowadzić nowy rytuał
niedzielno - obiadowy
obiadki u Asi ewentuanie kawusia (no, no, no...)  niedzielna u Asi
dziadki + my
raz na półtora miesiąca dźwignę ciężar
w ramach paddzierżenia razgawora


chyba jednak nie!
raz na 3 miesiące jawi mi się
po tym proszonym obiedzie
gdzie się podziala kochajaca Asia?
zagubiła się w czarnej dupie

Noreczka - biała niteczka


Noreczka
lewe uszko uszarpane prze Gutka

w potyczkach sobotnich przy płocie
z psem sąsiada Bursztynem
Norka atakuje Gutka

miałam dziwny sen - o pisklakach w centki lamparcie

pamiętam tylko fragment
o dwóch pisklakach
weszłam do spiżarni
(Wojtek ją zaopatrywał)
wśród zielonych liści
zobaczyłam gniazdo
a w nim dwa pisklaki
ledwo upierzone
dziwaczne to upierzenie
lamparcie centki
pomyślałam - o matko, co ja teraz zrobię
bedę musiała je karmić
są bez matki
wyrwane ze swojego środowiska
po co Wojtek je tu przyniósł?
jeżdżę z Guzi do weta
pojadę i z nimi
opiekuję się Guzi
zaopiekuję się też pisklakami

sobota, 23 czerwca 2012

Yogi tea for today - When ego is lost limit is lost.

Rozpuszę je w miłości, by czarne zniknęło, wielkości pięści,
nie puszczę jak myślałam/chciałam/czułam.
Rozpuszczę je w miłości aby kolor zmieniło i twardość.
To nie ogień piekelny - czerwień i złoto,
to miłość i żywa istota.

wczoraj

w otchłani
bez dna
bez granic
już zapomniałam jak to jest
przypomniałam sobie
wczoraj

wolę
przestrzeń
 światło
kolory
kształty
formy
przejawy
życie

mordownik

myślałam, że wymyśliłam sobie, na swoje potrzeby mordownik
a to prawdziwa roślina jest
http://www.doz.pl/czytelnia/a1518-Mordownik_z_gor

http://pl.wikipedia.org/wiki/Tojad_mocny

ciekawe, ciekawe w moim osobistym Mrdorze łanami kwitnie
wyrwę go z korzeniam, bulwami i spalę
albo jako lek zażywać bedę w małych ilościach
a nie jako truciznę

pstryki kwiatowo - parapetowe






flowers - pstryki






Guziczek




wczoraj

wczoraj

ta paszcza z jęzorem

dzisiaj też już tak było
Guzi roznosi energia,
wczoraj była sama i se kurwa znowu polizała
więc na zastrzyku u weta
myju, myju rivanolem
smaru, smaru mupiroxem  - kolejna tubka
niech już się zagoi

energia ją roznosi
a mnie rozpierdala
co za pies

4 tuby rozwalone
2 za małe oddane
3 ubranka pozszywane
4 zajeżdżone
wyrzucone
teraz się tarza w trawie beztrosko
poszczekuje
chyba tez pójdę
się potarzać i poszczekać
może mi pomoże
a uuuuuuuuuuuu ....



roses







czwartek, 21 czerwca 2012

coś

czuję coś
co chce się wyrwać
wczoraj przemknął mi obaz przed oczami
nie puszczam tego
w czerwieni i złocie jak w ogniu
wyrywa się i krzyczy
czarne

puść to proszę

czuję to jak coś twardego
próbowałam namalować
kolory mnie nie słuchają i kształty
chropowatość materiału drażni
jest nieodpowiednia

Anima i Animus

pozwól jej
prowadzić
aż ożywi twoje serce
strudzona
 podąży za tobą
zajęta istnieniem

przeprowadź ją
wyznacz kierunek
myślą stwarzaj świat
prowadź
bo wiesz jak
czujesz jak
to jest kobieta


pozwól mu prowadzić
pokaże ci
jak to jest mężczyzna






lipy

wspomnienie dzieciństwa
babci którą kochałam najbardziej na świecie



wraz z zapachem
przenoszę się
do ciepła
miłosci
do sobotnich porannych odgłosów prania
do najpyszniejszych naleśników na świecie
do ciepłej wygrzanej na piecu kołdry w zimie
do pikowania flanców w inspektach
czereśni przywożonych przez dziadka z rynku
wracam do babci
do jej domu
wracam do dzieciństwa
do niewinności


środa, 20 czerwca 2012

Gutek

kolejny kołnierz (tuba) padł
tym razem w zderzeniu z bramką
nstępna nabyta

najlepiej mi

w ciszy
w naturze
w przyrodzie

bosymi stopami
dotykam ziemi
rękami ulgę prynoszę
spragnionym kwiatom

psy kroczą za mną
w ciszy
wierni i oddani towarzysze
bez słów
włochate szczęście moje

u wodopoju

zapomniałam miskę z wodą dla włochatych stworów wstawić na noc do domu
i pobudka była, na dwór maszerowałam z włochaczami do wodopoju


poniedziałek, 18 czerwca 2012