lubię zimę
się przebijam spóźniona o poranku
w kieruku miasta
jadę
ślisko, zimno
wiatr
zagłębiam się na 8 godzin w inny świat
potem wracam
ciemno już
psy szczekają i czekają
liżą po dłonich
głaszczę ich ciepłe ciała
idziemy potem w ciemność na spacer
ślepia im błyszczą w ciemności
płatki śniegu wirują
boję się trochę
nie ciemności
nie śmierci
nie duchów
dzików
pełno ich tu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz