sobota, 31 lipca 2010

tul mnie

tul mnie mój miły
nie kładź ręki i nie obejmuj
dotykaj mnie czule, jakby miał skończyć się swiat
nic nie mów,
bądź blisko,
nie chcę być sama

tul mnie mój miły
nie kładź ręki i nie obejmuj
dotykaj mnie czule, jakby miał skończyć się swiat
nic nie mów,
bądź blisko,
chcę być z tobą

rower

zjeżdżam nim okolicę, pot płynie - uwielbiam to
jadę, jestem wolna od myśli, jeszcze spinning, Graża już jest w Nautiliusie, ja jeszcze nie

już zapomniałam

już zapomniałam jak to jest, gdy nie boli, czekam z utęsknieniem

nie pojechałam

zostałam i piszę pracę, jestem tu, nie w Silnej, Ula i Edzia pojechały, nie zatoczę kręgu, na razie
znów jestem blondynką, uwielbiam ten kolor włosów, lubię siebie taką
i psy, chodzą za mną jak małe dzieci

sobota, 17 lipca 2010

wieczorem

Wawrzyn ma lęki, boi sie śmierci, katastroficzne mysli o zagładzie świata, o braku wody pitnej, eksplozji słońca, ma 8 lat, dlatego ta psychologia rozwojowa
Boże ratunku pomocy

Silna

chcę zdążyć z napisaniem pracy, bo jak nie to co z wybaczaniem, od 26 lipca, bardzo chcę jechać wybaczyć, uwolnić się, jestem tu, żeby posprzątać, zakończyć, Silna, tak dawno tam nie byłam, zatoczyłabym krąg po spirali, bedąc już wyżej, mam nadzieję

stanie się czas

o podróżniku w czasie - przeczytałam
a teraz chcę przeczytać psychologię rozwojową dziecka

dzisiaj

duszny poranek, nagrzany dom, zaciągajace się chmurami niebo, narastajacy szum wiatru w drzewach, huk, deszcz, ulewa, siedzę na werandzie mokra od drobin wody, Raf chowa sie w zakamarkach domu w obawie przed burzą, ulewa trwa, mija, jest już jasno, ale inaczej, świeżo, słońce ukryte, lubię taką pogodę, spokój, oczyszczenie, nie bedę musiała podlewać dzisiaj kwiatów, rozkosz

wczoraj

najpierw jazda samochodem, do Dankowa 18 min, ciało rozgrzane i mokre, dla ochłody kąpiel w jeziorze, lekkość, trójka w samochodzie, moje ulubione radio, uchylone szyby, zapach lasu, ja, samochód i droga, lubię prowadzić

a potem kino, Zaćmienie, z Wiką i powrót, gorącą nocą, przez uchylone szyby wdzierał się zapach skoszonych zbóż i rozgrzanej ziemi, bosko, pierwszy dzień urlopu